“Odkrycie to jest to, co wszyscy widzą, a nikt wcześniej o tym nie pomyślał” – Albert Szent-Györgyi, Amerykanin węgierskiego pochodzenia, zdobywca nagrody Nobla z dziedziny fizjologii i medycyny.
Kościół katolicki pod wezwaniem Jezusa Miłosiernego w Buenos Aires, w dzielnicy Villa Urquiza. Jeden z księży, uczeń Ojca Pio zainicjował leczenie nakładaniem rąk, co obecnie stało się zjawiskiem masowym. Dnia 26 każdego miesiąca przybywają dziesiątki autobusów z całej Argentyny z chorymi. W ten sposób kapłani przywrócili praktykę, którą Chrystus przekazał uczniom – dar uzdrawiania z boskiego nadania. W ten sposób powtarzają gest zapisany w Ewangelii św. Marka (15:18) “na chorych nałożą swoje ręce i uzdrowią”
Na tym zdjęciu sztychu widzimy kapłanów kościoła katolickiego którzy trzymają ręce tuż przy uszach, gdzie znajdują się ośrodki zawiadujące gardłem, narządami wewnętrznymi brzucha i słuchu. Jak wiadomo król “uzdrawiał” chorych z choroby tzw. Skrofułów- gruźlicy węzłów chłonnych. Chorzy po takim trzymaniu które pewnie trwało b. długo zanim król podszedł do oczekującego, musieli odczuć ogromną ulgę, głównie w okolicach gardła i uszu, gdzie m.in. znajdują się węzły chłonne.
Na obu zdjęciach u góry zarówno przedstawiciel kościoła katolickiego jak i uzdrowiciel identycznie trzymają ręce na głowach chorych. Patrząc na rys. mózgu wiemy już że zakrywają praktycznie wszystkie ośrodki Centralnego Układu Nerwowego. To właśnie oddziaływanie promieniowania dłoni na ośrodki czuciowe które zawiadują chorą częścią ciała powoduje reakcje lecznicze. Widzimy też że obaj mają b. duże dłonie co pozwala zakryć również ośrodki zawiadujące gardłem, oraz narządami wewnętrznymi brzucha, które znajdują się w okolicach małżowiny usznej, a których nie widać na schemacie. Z tych wszystkich zdjęć i rysunku mózgu wynika niezbicie że to nie Pan Bóg uzdrawia ani diabeł jak twierdzą przedstawiciele kościoła. Uzdrawia tylko trzymanie rąk na głowie.
Do dzisiaj osoby nie znające Metody B.S.M. nie domyślają się, że trzymanie głowy w tych miejscach powoduje reakcje lecznicze. Również uzdrowiciele do momentu odkrycia Metody nie leczyli w ten sposób, przeważnie trzymali ręce w okolicach chorego miejsca.
A wydaje się to teraz takie proste!
Nie radzę jednak trzymać rąk na chorym bez zapoznania z napisaną przeze mnie książką pod tytułem “Samoleczenie metodą B.S.M.” i dołączonym do niej filmem na CD . Wiedza z zakresu leczenia w ten sposób była dostępna tylko w formie rytuału uzdrawiania. Liczył się jedynie wyleczony. Trzymanie rąk na głowie w miejscu, gdzie znajdują się ośrodki centralnego układu nerwowego, bez uwzględnienia wszystkich zastrzeżeń i uwag może być niebezpieczne. Zapewne nie jednej osobie tak uzdrawianej zaszkodzono, ale tłumaczono to, i tłumaczy się tak niestety dalej, że chory zbyt mało wierzył w uzdrowienie albo że taka była “wola Boska.”
Zaskakująca jest ignorancja Metody przez kościoły. Podobne rytuały, odprawiane są w kościołach anglikańskich i protestanckich. O ile ignorancję lekarzy można w jakiś sposób zrozumieć bo czują oni zagrożenie dla swojego bytu, to niechęć w rozpowszechnieniu jej wśród wiernych nijak się ma do szumnego pokrzykiwania o ochronie życia i pomocy bliźniemu w cierpieniu. Zakładając nawet że kościoły nie będą już mogły wywoływać cudownych uzdrowień. To przecież samo zjawisko jakim jest możliwość leczenia się własną bioemanacją raczej utwierdza wiarę w Boga niż ją umniejsza. Niech słowa odkrywcy Pól Życia dr. Harolda Saxtona Burra posłużą za kierunek myślenia jaki powinniśmy przyjąć po zaznajomieniu się z Metodą. “Kosmos, w którym się znajdujemy i od którego nie można nas oddzielić, jest miejscem, gdzie panuje prawo i porządek. Nie jest on ani skutkiem przypadku, ani chaosem. Jest on organizowany i utrzymywany przez pole elektromagnetyczne, zdolne do określenia pozycji i ruchu wszystkich naładowanych cząstek. Kosmos ten ma sens tak, jak sens ma nasze istnienie. A chociaż go nie pojmujemy, to jednak sens ten istnieje.”
Wszelkie nowe odkrycia polegają na zrzuceniu ciemnej zasłony, jaką była dotychczasowo przyjęta wiedza i nauka. W przypadku Metody B.S.M jest ona przydatna jedynie w stawianiu diagnozy, pomocy doraźnej i ewentualną kontrolę leczenia. Zgodnie z powiedzeniem Hipokratesa ” Natura sanat, medicus curat” – Natura leczy, lekarz czuwa”. Ignorowanie Pól życia odkrytych już w latach 40 przez dr Burra z uniwersytetu w Yale, a teraz ignorowanie Metody B.S.M., wynika z jednej tylko przyczyny. Korporacje medyczne nie widzą w tych odkryciach interesu finansowego. Metoda B.S.M. niszczy bowiem wartość pieniądza w medycynie. Zakładając nawet, że zbudujemy przyrządy które zastąpią nasze ciało(ręce), to nie mogą one być drogie, bo większość będzie się leczyć bez nich. Przy czym przemysł farmaceutyczny ograniczony zostałby tylko do wytwarzania składników budulcowych i fizjologicznych naszego organizmu, i to w ograniczonym zakresie. Za to dalszy rozwój medycyny możliwy jest, gdy ukierunkowany zostanie na znaczne przedłużenie życia człowieka. Osoby stosujące B.S.M. na skutek likwidowania chorób i dolegliwości, zdolne są do przedłużenia swojego życia. Likwidując problemy z samym krążeniem, osoby które znam dożywają już osiemdziesiątki, a dawno by zmarli. Przyszłością medycyny będzie też dostosowanie człowieka do życia na innych planetach, pod jednym warunkiem, że zostanie zrzucone z nas chomąto nadmiernej wartości pieniądza w stosunku do wiedzy i nauki. To ludzie wiedzy i nauki powinni decydować co dla nas jest dobre, a nie ludzie, dla których doraźny interes finansowy jest na pierwszym miejscu. Hamują oni rozwój nauki i badań korzystnych dla poprawy jakości życia człowieka. Teraz dostali za darmo możliwość leczenia się Metodą B.S.M., która likwiduje ból i cierpienie, znosi kalectwo, ale chcieliby dalej bogacić się na sprzedaży już zbędnych produktów i usług. Najbardziej jaskrawym przykładem słabości obecnych uwarunkowań finansowych w stosunku do nauki jest przykład promu kosmicznego Discovery. Już mijają cztery lata, a naukowcy nie mogą się uporać z wadą odklejania się z niego płytek termicznych, przez co załogom promu stale grozi katastrofa. Z tych samych uwarunkowań grozi nam katastrofa globalna.
Podobne zachowanie można zaobserwować w kościele. Hierarchowie zamiast nakazać rozpowszechnianie Metody samoleczenia wśród wiernych i chwalić Boga że dał nam takie możliwości, nabrali wody w usta. Metoda B.S.M. zrównuje wszystkich. Zarówno mogą się nią leczyć chrześcijanie, jak i buddyści czy wyznawcy Mahometa. Mogą się też leczyć Żydzi i ateiści. Żadna religia nie jest już uprzywilejowana do “cudownych uzdrowień”. Jedynym przywilejem w odniesieniu do uzdrawiania, jaki został nadany przez Boga religii chrześcijańskiej jest przekaz Jezusa Chrystusa mówiący o leczeniu przez nakładanie rąk. Wiedząc o odkryciu Metody B.S.M. i porównując stare tłumaczenie biblii z j. hebrajskiego i greckiego, którym posługują się kościoły inne niż katolicki widzimy że słowa Jezusa w nowym tłumaczeniu z greckiego zostały zmienione dla kościoła katolickiego. Wg starego wiernego tłumaczenia Jezus Chrystus mówił po Zmartwychwstaniu do 11 tu uczni wg Ew. św. Marka: Węże ( fale elektromagnetyczne) brać będą a co by śmiertelnego pili nie zaszkodzi im; na niemocne ( na choroby) ręce kłaść będą a dobrze się mieć będą. W biblii używanej przez katolików jest tak: brać będą do rąk węże, a jeśliby nawet jakąś truciznę wypili, nic im nie zaszkodzi; będą wkładać ręce na chorych, a ci poczują się dobrze. Oczywiście pierwsze tłumaczenie mówi o samoleczeniu drugie ukrywa tą możliwość. Dzisiaj zaś kościół chrześcijański a szczególnie katolicki ignoruje możliwości samoleczenia się w ten sposób wykorzystując własne rytuały religijne, które obecnie nie tylko że ośmieszają tą ignorancję ale powodują tragiczne skutki dla wierzących których kościół nie chce o Metodzie B.S.M. poinformować. Możemy powiedzieć że jest to . śmiech przez łzy.. Pamiętajmy że katolicyzm z j. greckiego oznacza słowo – powszechność. Tak więc to hierarchowie tego kościoła powinni szczególnie zadbać aby słowa Jezusa Chrystusa nie zmieniać i by brzmiały nieustannie na całym świecie. Dlatego też to z inspiracji naszego, katolickiego kościoła powinno nastąpić działanie dla zjednoczenia się wszystkich religii. Tak nie jest, bo nauki Jezusa są dla hierarchów mniej ważne niż ich własny konformizm, zakłócony widocznie możliwością powstania takiej symbiozy.
Obecnie, tak jak zawsze w historii kościoły współdziałają z korporacjami biznesu i władzą państwową. Władza państwowa musi się z nimi liczyć, bo dają one potencjalnych wyborców.
Biznes finansuje te wybory. Jest to bardzo korzystna sytuacja dla instytucji kościelnych. W tym kole nie ma miejsca dla przedłużającego życie radosnego odkrycia i “szanowania bliźniego swego jak siebie samego”. Chyba, że wpuści się do niego ludzi nauki i to z głosem decydującym.